„Dzień dobry Agatko,
Skąd bierzesz siły? Ja nie mam sił na nic prócz zmuszenia się do etatu: szkoła. Łapię się, że z miliona powodów lecą mi łzy, ze wzruszenia, z tęsknoty, z bezsilności, z wiadomości takiej a takiej… Patrzę na mój dom, i chcę coś zrobić, ba nawet sobie planuję, zapisuję, a to i tak leży, bo nie znajduję w sobie sił aby ruszyć dupę i choć jedną szufladkę uporządkować… brak wolności wyjścia, poruszania się.. ta cholerna izolacja mnie dołuje… przestałam dostrzegać w tym byciu w domu jakiegoś pozytywnego aspektu, rozumiem tylko jedno: muszę się izolować aby nie zachorować i aby przeze mnie nie zachorował mój syn, rozumiem ale nadal się wkurzam, że ten wirus jest i zabrania mi tylu rzeczy robić, które robiłam przedtem. Przepraszam, że Tobie się zwalam na głowę, ale muszę komuś napisać, że już mam dość, że nawet nie mogę zebrać w sobie sił aby uporządkować sobie dom…”
Pytasz skąd biorę siły. Otóż nie biorę. Jak mam bezsilną niechęć do robienia czegokolwiek, to nie robię! I to jest OK. Jeśli chodzi o e-edukację, to ustaliłam z wychowawczynią Ady tryb indywidualny. Dostaję wszystko mailem i robimy lekcje wtedy kiedy ja mam siłę, a Ada da się nakłonić bez łamania jej karku.
Wyobrażam sobie, że to jest moja nowa rzeczywistość. Nie myślę o tym co było. Stawiam szybę i patrzę na to trochę jak na wspomnienia na FB sprzed 5 lat. To mój punkt zero. Od tego miejsca zaczynam budować nasz nowy mały ekosystem. Nasz maleńki świat zamknięty w 4 ścianach. Zamówiłam gry planszowe. Niedawno graliśmy do północy. Było sporo śmiechu i zabawy.
Biegałam, ale zabronili. Zamówiłam więc sprzęt do ćwiczeń w domu. Nic wielkiego. Mały stepper i urządzenie do ćwiczenia mięśni brzucha. Nie mogę biegać, to będę oglądała mój ulubiony serial i zamiast leżeć na kanapie i pić wino, będę stepować. Ćwiczę jogę z aplikacją na smartfonie. Piszę teksty, planuję szkolenia online. TO JA JESTEM PANIĄ MOJEGO ŻYCIA!
Zamówiłam rękawiczki i maskę w kwiatki! Nie mogę się doczekać! Wolność człowieka nie wynika z możliwości poruszania się. Dlaczego nie czujemy się zniewoleni, bo nie możemy lecieć na księżyc? Jesteśmy więźniami Ziemi? Więźniami Polski, naszego miasta? Osiedla? Domu? Czy może jesteśmy więźniami naszych umysłów? Najbadziej wolny człowiek może czuć się ofiarą choroby, braku pieniędzy, braku czasu, możliwości, umiejętności. To też jest więzienie. Nie skupiaj się na tym czego nie możesz, tylko na tym co możesz! TO TY JESTEŚ PANIĄ SWOJEGO ŻYCIA!
Spytałam moich osiemnastoletnich synów, czy mają jakąś radę na przetrwanie kwarantanny. Obaj odparli to samo: znajdź sobie cel, coś co możesz osiągnąć właśnie dzięki tej kwarantannie. Jeden uczy się gry na organkach, drugi postanowił opanować całą rozszerzoną matematykę.
Za parę dni moje urodziny. Od lat spędzam je w Rzymie. W tym roku mogę jedynie oglądać zdjęcia z ubiegłych lat. Mogę ryczeć, wyć i rozpaczać, albo wykorzystać to jako szansę by nauczyć się włoskiego. Za rok pojadę do Rzymu i będę rozmawiała w moim ukochanym języku! Znajdź sobie jakiś cel, sens, który przeciągnie Cię przez ten czas kwarantanny.
NIE SŁUCHAM/OGLĄDAM/CZYTAM WIADOMOŚCI. Po co! Raz dziennie czytam wiadomości online, żebym nieświadomie nie popełniła jakiegoś przestępstwa np wychodząc z psem na kupkę. To mi wystarczy. Nie chcę wiedzieć ile osób zmarło, ile jest chorych i czy to są prawdziwe statystyki czy wyssane z palca. Po co mi to? Nie chcę wiedzieć czy to jeden z czterech jeźdźców apokalipsy, czy zwykła grypa rozdmuchana przez niecne siły. Nic mi to nie da, bo siedzieć w domu i tak muszę. Słucham więc muzyki jakiej chcę! Tego mi nikt nie odbierze. Słucham audiobooków. Nikt mi tego nie odbierze! Rozmawiam z dziećmi. Sama sobie to odbierałam uciekając w pracę. Teraz postanowiłam ograniczyć pracę i sama zastosować się do swoich rad. Dzieci, ja i pies. To nasz ekosystem. Dzwonię do rodziny. Wcześniej nie miałam na to czasu, bo pracowałam. Piszę teraz do Ciebie. Wcześniej nie miałam na to czasu, bo pracowałam. Uważnie przyglądam się mojej Duszy, temu co mnie przez ostatni czas uwierało i zaczynam wprowadzać zmiany. Oczyszczam się z tego co nie jest moje. Tyle wszędzie “niemojego”, bo codzienność pluje w nas cudzymi śmieciami, a one przyklejają się i zostają, nawet jeśli nie chcemy. Muszę się zatrzymać i pomedytować co jest moje. TERAZ jest dobry czas!
Nie skupiam się na tym co zrobię, z kim się spotkam i gdzie pojadę, jak tylko nas wypuszczą. Tak długo jak nieustannie marzysz żeby już za chwilę móc wrócić tam gdzie byłaś miesiąc temu, jesteś więźniem. Jak tylko zaczniesz się skupiać na tym gdzie jesteś i co możesz zrobić z tym co masz, zaczniesz tworzyć. Przestaniesz biernie czekać, zaczniesz aktywnie kreować swoje życie. Na małej przestrzeni można wyhodować wielkie szczęście.
Akceptuję obecny stan, bo nic z nim nie mogę zrobić. Z akceptacji płynie wielka siła. Jestem wdzięczna za każdy dzień. Dzisiejsza wdzięczność za wczoraj, jest największą siłą na jutro!
https://youtu.be/XBeXBATTn1Y
Zapraszam:)