Kochani,
Poniżej znajduje się lista symptomów, które spisywałam w czasie mojej choroby. Uzupełniłam je doświadczeniami, o których wspominali moi Klienci i tak powstała LISTA 44 SYMPTOMÓW, KTÓRE MOGĄ ŚWIADCZYĆ O DEPRESJI.
Z mojego osobistego doświadczenia wynika, że nie mamy pojęcia czym jest “złe samopoczucie” ponieważ praktykujemy je przez tak wiele lat, że stało się dla nas naturalne i normalne. Ale to nie jest naturalne ani tym bardziej normalne! Tak, kiedyś i ja sądziłam, że TAK JUŻ MUSI BYĆ, że życie jest ciężkie, a tylko ogromnym poświęceniem można osiągnąć jakiś sukces. Kneblowałam swoje ciało, odcinałam emocje, wypierałam doznania, które mogły mnie uratować przed katastrofą.
300 mln ludzi na świecie choruje na depresję (szacunki WHO)
75% nigdy nie zacznie się leczyć
Wielu doświadcza depresji ponad 10 lat zanim sięgnie po pomoc
I te ostatnie 2 zdania dowodzą, że większość z nas nie ma pojęcia o tym, że to czego doświadczamy nie powinno wcale tak wyglądać! Jesteśmy przekonani, że depresja to faktycznie plaga, ale dotyczy innych, bo JA OGARNIAM, ODNOSZĘ SUKCESY, DAJĘ RADĘ… Tylko nie zdajemy sobie sprawy z tego, że depresja jest ceną jaką płacimy za to ogarnianie i te sukcesy. Niby wszystko wiemy na temat depresji, ale nic z tego NIE CZUJEMY. Jesteśmy dla siebie srogimi katami, którzy wymagają, karzą i oczekują natychmiastowej poprawy. Nie tędy droga. Droga do zdrowia to samoświadomość, samoakceptacja i samoukochanie. To poznanie siebie do samego spodu i czuła współpraca… ze sobą:)
Przeczytaj poniższe symptomy i jeśli uznasz, że są Twoje, nie czekaj 10 lat zanim sobie pomożesz. Zrób pierwszy krok dzisiaj.
Depresja może być wtedy…
- kiedy stoisz w sklepie przed skrzynką z ziemniakami i nie masz siły wybrać kilku, włożyć do torebki i zważyć. Wszystko kupujesz paczkowane i wcześniej ważone. Ziemniaki paczkowane są tylko po 5 kg. Nie kupujesz. Ani dzisiaj, ani jutro.
- kiedy karmisz koty karmą z osiedlowej Żabki, bo nie masz siły wstąpić do zoologicznego po puszki. Od dwóch miesięcy.
- kiedy robisz kanapki dla dzieci bez pomidora i sałaty. Umycie i ukrojenie pomidora zjada zbyt dużo energii. Sałaty nie kupiłaś, bo zapominasz. Od tygodnia.
- kiedy poruszasz się bardzo powoli nawet kiedy się spieszysz. Twoja energia jest towarem reglamentowanym niczym woda na pustyni. Musisz racjonalnie nią gospodarować, żeby przeżyć do końca dnia. Każdego dnia. Od wielu dni.
- kiedy siadając na sedesie masz wrażenie, że twoje ciało z niego zaraz spłynie, bo nie masz siły utrzymać wszystkich komórek w kupie, znaczy razem. Za każdym razem.
- kiedy wiesz, że to co na siebie założyłaś do siebie nie pasuje, ale jest ciepłe. Nie zmieniasz, bo a) nie masz siły, b) utrzymanie ciepła jest ważniejsze od wyglądu.
- kiedy idziesz do apteki po krople do nosa, a kupujesz ibuprom. O kroplach przypominasz sobie dopiero dwie godziny później. Nos miałaś zatkany przez cały czas.
- kiedy nie podajesz dzieciom witaminy D3, bo nie masz siły się tym zająć. Od ponad miesiąca.
- kiedy dostajesz listę suplementów, które powinnaś brać, ale ich nie bierzesz, bo codzienne kompletowanie garści leków przerasta twoje możliwości.
- kiedy przez 3 dni nie szukasz chomika, który uciekł z klatki, bo to zbyt duży wysiłek. Liczysz na to, że sam się znajdzie jak zgłodnieje.
- kiedy nie jesteś w stanie zadzwonić do przychodni i zapisać siebie lub dzieci na wizytę do dentysty, okulisty…
- kiedy energii starcza ci od 5:30 kiedy wstajesz tylko do 9:00 kiedy docierasz do pracy. Potem marzysz tylko o tym żeby pójść do toalety, usiąść, oprzeć się o ścianę i spać, ale nie robisz tego nie dlatego, że nie wypada, tylko dlatego, że nie masz siły ruszyć się z miejsca. Nawet jak chce Ci się siusiu.
- kiedy wszystkie badania, które robisz wychodzą podejrzanie, wszystko trzeba dalej diagnozować, ale ostatecznie nic nie wychodzi, a wszyscy naokoło mówią, że wymyślasz sobie choroby. A Ciebie naprawdę wszystko boli, wszystko Ci drętwieje, kłuje i łupie. Bez przerwy.
- kiedy siadasz u dziecka w szkolnej szatni i masz nadzieję, że będzie się przebierało całe wieki, bo to oznacza, że będziesz mogła tak sobie tutaj posiedzieć.
- kiedy wiesz, że powinnaś odpisać na maile, ale nie odpisujesz, oddzwonić, ale nie oddzwaniasz. Aż w końcu jest za późno i nie ma już po co pisać ani dzwonić.
- kiedy nikogo nie zapraszasz do domu, bo to by oznaczało sprzątanie i robienie jedzenia, a to już wysiłek grubo ponad twoje siły. Zabawianie gości tym bardziej.
- kiedy jedyne o czym marzysz, to spać, spać i jeszcze raz spać
- kiedy jest już grudzień, a Ty nadal jeździsz na letnich oponach, bo umawianie wizyty, dojazd i czekanie na wymianę, to procedura ponad twoje możliwości organizacyjne i energetyczne.
- kiedy nie bawisz się z dziećmi, bo nie masz pomysłu ani siły
- kiedy nie żartujesz i nie śmiejesz się
- kiedy unikasz rozmów z kimkolwiek, bo prowadzenie konwersacji zużywa zbyt dużo energii
- kiedy sama słyszysz, że gadasz bzdury, ale nic nie jesteś w stanie na to poradzić
- kiedy nie szczepisz kota, albo psa, bo jedyne co jesteś w stanie w miarę ogarnąć to kalendarz szczepień dzieci. I to też niekoniecznie.
- kiedy zapominasz o urodzinach syna i rocznicy ślubu siostry albo własnej
- kiedy wszystko Cię wkurza
- kiedy masz wrażenie, że jesteś z innej planety i wcale tu nie pasujesz
- kiedy czujesz pustkę w emocjach, myśli notorycznie walczą ze smołą w głowie, a na COVID nie chorowałaś, albo chorowałaś, ale rok temu, więc to nie jest mgła pocovidowa
- kiedy masz wrażenie, że otaczający świat dusi Cię niczym folia plastikowa naciągnięta na głowę
- kiedy wstydzisz się tego, że nie pamiętasz imienia córki twojej najbliższej koleżanki
- kiedy nie pamiętasz tego co było wczoraj
- kiedy otwierasz komputer, gapisz się w ekran i nie wiesz po co
- kiedy menu w twoim domu ogranicza się do kanapek z szynką. W lepszy dzień z szynką i serem.
- kiedy od 3 dni w domu brakuje papieru toaletowego, a Ty nadal nie idziesz do sklepu
- kiedy wizyta w urzędzie staje się wspinaczką na Mount Everest
- kiedy nie wystawiasz faktur, nie odbierasz należnych Ci pieniędzy i nie składasz dokumentów o to co Ci się należy, chociaż pieniędzy ciągle brakuje
- kiedy chodzisz z wywalonym brzuchem i głową wysuniętą do przodu niczym neandertalczyk, bo używasz tylko tych mięśni, które są niezbędne do utrzymania pionu. Pozostałe puszczasz luzem żeby zaoszczędzić energię.
- kiedy widząc sąsiadkę którą lubisz, zamykasz szybko drzwi żeby Cię nie zauważyła, bo nie masz siły ani ochoty z nią gadać
- kiedy umawiając się z koleżanką na kawę z góry wiesz, że to spotkanie odwołasz, ale starasz się stworzyć pozory, więc odwołujesz dopiero dzień przed, albo w dniu spotkania wykręcając się nagłą chorobą kota, dziecka…
- kiedy ból brzucha córki zamiast empatii i współczucia wywołuje u Ciebie agresję. Nie masz siły się z tym mierzyć, więc chcesz nakazać jej brzuchowi żeby przestał boleć.
- kiedy odejście z pracy ulubionego nauczyciela Twojego dziecka wywołuje u Ciebie potoki łez bezsilności i rozczarowania. Wstydzisz się swojej reakcji, ale nie masz nad nią żadnej kontroli.
- kiedy najdrobniejsze przeciwności wywołują u Ciebie niekontrolowane reakcje złości, rozpaczy, albo agresji, a Ty przyglądasz się sobie z niedowierzaniem.
- kiedy jednego dnia jesteś absolutnie pewna, że podejmowana właśnie decyzja jest słuszna, a następnego Twoja intuicja zmienia zdanie i podpowiada Ci skrajnie odmienne rozwiązanie. Przestajesz jej ufać.
- kiedy obdarzasz niekontrolowanymi uczuciami osoby, których wcześniej byś nigdy nie brała pod uwagę.
- kiedy sięgasz po alkohol, papierosy, używki żeby przetrwać do wieczora, żeby zasnąć, żeby nie myśleć…
- kiedy non stop żyjesz w stanie gotowości do walki, a każde niepowodzenie odczuwasz jak życiową tragedię, która jedynie potwierdza, że twoje życie jest do niczego, że nigdy nic ci się nie udaje i że bez względu na to co robisz i tak nic z tego nie wyjdzie.
Jeśli na większość, albo choć na niektóre odpowiedział*ś TAK, to zapytaj siebie, czy naprawdę chcesz tak dalej żyć? Bo jeśli nie, to jak Albert Einstein powiedział, “Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.” ZRÓB COŚ INACZEJ… Powiedz komuś, zgłoś się do lekarza, zapisz na terapię, albo przyjdź do mnie na warsztaty.
• Poznasz swoje indywidualne wzorce i wierzenia na swój temat, które przyprowadziły Cię do punktu, w którym jesteś dzisiaj.
• Zaczniesz doświadczać siebie i swoich emocji, w poczuciu bezpieczeństwa i czułej akceptacji.
• Odmrozisz swoje ciało.
• Nauczysz się go słuchać.
• Zaczniesz świadomie stanowić o sobie bez poczucia winy i krzywdy.
Zapraszam,
Agata Komorowska
WARSZTATY ANTYDEPRESYJNE
23-24 listopada
godz. 9:30+-17:30
Warszawa
KONTAKT DO MNIE:
kontakt@agatakomorowska.pl
tel. 602 25 35 35
WIĘCEJ INFORMACJI I ZAPISY:
https://sklep.agatakomorowska.pl/produkt/warsztaty-antydepresyjne/