Dlaczego Bóg ze mną pogrywa?

Bóg ma specyficzne poczucie humoru. Lubi patrzeć jak się zmagamy. Ogląda nas dniami i nocami i właśnie wtedy gdy nauczymy się bez kłopotów pokonywać wyznaczone przez niego ścieżki, rzuca nam kłodę pod nogi.

A było już tak miło, przez lata nauczyłam się wszystkich zakrętów i zasadzek na przemierzanych przeze mnie drogach codzienności. Wiedziałam, gdzie i kogo mogę spotkać, o której wyjść żeby przemieścić się z dobrze znanego punktu A do równie dobrze znanego punktu B. Niektóre drogi były gładkie i proste Inne nieco wyboiste i pokręcone. Nie próbowałam ich zmieniać, bo pomimo pewnych niedogodności były mi dobrze znane, a to co znamy jest zawsze lepsze od nieznanego. Tak nam się przynajmniej wydaje aż do dnia, kiedy Bóg znudzi się monotonią naszego dobrze znanego życia i postanowi rzucić na nasze ścieżki wielki głaz.

Bóg nie ma dobrego cela, czasem trafia tak, że ów głaz przygniata nas do ziemi. Wtedy rozpoczyna się jego gra. Bóg zasiada w swoim boskim fotelu przy kominku, z kubkiem grzanego wina w ręku i przygląda się naszym desperackim próbom wydostania się spod ciężaru zesłanego nam z niebios daru. Gdy pierwszy etap gry zostanie przez nas pokonany, zaczyna się kolejny, jeszcze ciekawszy. Musimy znaleźć nowe ścieżki, poznać nowe miejsca, dotknąć nowych ludzi. Bóg bierze wtedy pilota do swojej boskiej dłoni i zaczyna manewrować naszym otoczeniem. Zmienia zwrotnice na raz obranych torach, przesuwa ludzkie pionki w miejsca, gdzie się ich nie spodziewamy. Patrzy na naszą rozpacz, ból, cierpienie, desperację, pot i łzy.

Nikt z nas nie lubi gdy się nas do czegoś zmusza. Tacy już jesteśmy, my ludzie. Jeśli powiesz dziecku, że może założyć czapkę jeśli chce, to pewnie ją założy, ale jeśli mu powiesz, że musi ją założyć, to zrobi wszystko, by jej nie nosić. Tak więc stając przed boskim głazem na swojej drodze, najpierw starasz się go przesunąć, rozbić, wysadzić w powietrze. Koncentrujesz cała swoją energię na zlikwidowaniu przeszkody. Nie chcesz by cię zmuszono, wbrew twojej woli do zmiany ścieżki, o nie. Nikt nie będzie ci mówił którędy masz chodzić! Wtedy Bóg włącza stoper. Niektóre stopery w jego boskim pokoju tykają kilka dni, inne kilka miesięcy, a jeszcze inne milkną dopiero gdy przeznaczony mu śmiertelnik, zmęczony próbami usuwania głazu, wyzionie ducha. To wielcy przegrani boskiej gry, którzy poświęcili całe swoje życie waląc głową w kamienną ścianę, która któregoś dnia wyrosła na ich drodze życia. Tych Bóg opłakuje najbardziej.

Są tacy, którzy po pewnym czasie poddają się, wyczerpani i zniechęceni skręcają w pierwszą lepszą drogę by ominąć swój głaz. Idą do przodu, ale przez całe życie oglądają się do tyłu w nadziei, że ich głaz zniknie i będą mogli wrócić do starych wydeptanych ścieżek. Idą przez życie z głową odwróconą do tyłu, bezpowrotnie tracąc możliwość podziwiania nowych widoków.

Są jednak tacy, którzy podnoszą wysoko głowę i ruszają w nieznane. I choć wiatr smaga ich po twarzach, ostre kamienie tną bose stopy, a ciernie wbijają się w krwawiące serca, idą do przodu w poszukiwaniu nowej drogi. Tym Bóg włącza światło i ucisza burze. A gdy już otrą łzy i zobaczą słońce, okazuje się, że są zupełnie innymi ludźmi. Wtedy Bóg wyłącza stoper. Czasem pyta, czy chcą wrócić na starą ścieżkę. A ja patrzę mu prosto w oczy i kręcę przecząco głową. Stare ścieżki są już za ciasne dla człowieka, którym dziś jestem.

2 thoughts on “Dlaczego Bóg ze mną pogrywa?

  1. cos pieknego 🙂 te metafory sa tak trafione, ze po prostu nie mam slow ! kazdy powinien przeczytac ten tekst, zeby zrozumiec, jak nie i walczyc o lepsze jutro, jestes dla mnie idolem docierania do ludzkich serc i mozgow, powinni czytac w glownych wiadomosciach Twojego bloga, a swiat stalby sie napewno troche lepszy i moze byloby troche mniej przegranych zanim stoper sie wylaczy 🙂

  2. …myślcie tylko o tym co prawdziwe , co poczciwe,co sprawiedliwe,co czyste, co mile,co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały. Czyńcie to , czego się nauczyliście i co przejęliście , co słyszeliście i co widzieliście u mnie: a Bóg pokoju będzie z wami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.