miłość

10 sposobów na to, żeby rozwalić każdy związek

Najpierw są obiady, kwiaty i seks, albo seks obiady i kwiaty. Kolejność obojętna. Potem kwiaty i seks, cudowny seks, który jest tak dobry, że po co marnować czas na obiady. Na tym etapie ty wiesz o nim, a on o tobie mniej niż stomatolog czy fryzjer. Każde ma swoje życie, a jedyne punkty w których się stykacie to te… no wiecie sami, które. Zakamarki waszego życia są dla was nadal obce i niedostępne. Z czasem wasze dwa odrębne życia zaczynają się tu i ówdzie zazębiać, przeplatać i splatać tworząc wspólną historię. I tu jest pierwszy sposób na rozwalenie związku:

1. Pozostań przy seksie. Żadnych tam dodatkowych głębokich rozmów przed lub po. Z czasem seks wam się znudzi i po kłopocie.

2. Jeśli już przyjdzie ci do głowy rozmawiać, to rozmawiajcie tylko o tym co miłe, ładne i pachnące. O tym co boli, uwiera, czy śmierdzi, nie. Pod żadnym pozorem nie zdradzaj mu mrocznych zakamarków swojej duszy. Bądź zawsze miła i uśmiechnięta. Żadnych tam rozmów o problemach. No dobrze, możecie rozmawiać o problemach żołądkowych twojego kota, ale to wszystko!

No ale o tym nikt ci wcześniej nie powiedział, więc doszło już do nieco głębszych rozmów. Trudno. Masz związek, ale jeszcze nie na tyle trwały, żeby nie dało się tego szybko rozwalić.

3. Zacznij grać. Graj niedostępną (nie odbieraj telefonów). Udawaj, że wychodzisz gdzieś na imprezę i świetnie się bawisz (bez niego), chociaż siedzisz w domu i obgryzasz paznokcie w nadziei, że on przyjdzie i cię ocali. On będzie miał do ciebie żal, że wykluczasz go ze swojego życia, nie traktujesz poważnie i nie pokazujesz znajomym, ty będziesz na niego wściekła, że próbuje kontrolować twoje życie, ogranicza cię i pilnuje na każdym kroku. Brawo! Jesteście na dobrej drodze do szybkiego końca.

Nie umiesz odgrywać szopki. Trudno. Nie udajesz więc i nie grasz. On wie dokładnie co i kiedy robisz, ty znasz jego rozkład dnia od 5 rano do 23. SMSy, buziaczki i serduszka zalewają wasze komórki. Chodzisz uśmiechnięta od ucha do ucha z komórką przyrośniętą do twojego ciała. Zabierasz ją nawet pod prysznic. Jest cudownie i wow! Tylko co dalej…

Następuje etap planowania. Zaczynasz się zastanawiać czy twoje auto zmieści się na stałe w jego garażu lub czy jego ciuchy upchniesz w swojej szafie. Gdzieś tam łapiesz się na tym, że patrzysz na pary z dziećmi zastanawiając się jak by wyglądało wasze, albo jeśli już masz dzieci, z radością stwierdzasz, że i on i twoja córka kochają konie…Powoli zmieniasz dietę dostosowując zakupy do jego gustu kulinarnego. Oglądając billboardy reklamujące piaszczyste plaże z palmą, widzisz tam was dwoje siedzących na leżakach, zatopionych po kostki w błękitnym oceanie, popijających drinki z palemką. Tu nadarza się kolejna okazja.

4. Pokazując lubemu owe piaszczyste plaże opowiadaj mu o tym jak tam było cudownie, gdy byłaś tam już kiedyś…A na koniec dodaj, że jeśli jeszcze tam nigdy nie był, to gorąco polecasz to miejsce, bo było zajebiście. Jedno zdanie i czar pryska. Masz to już z głowy. On liczył na rzuconą mimochodem aluzję do wspólnego wyjazdu, a ty mu zafundowałaś zimny prysznic. Gratulacje!

Był mały zgrzyt, sprawa wyjaśniona. Pod palmą znaleźliście się razem! No to już poważna sprawa, bo pojawiły się wspólne zdjęcia na Instagramie i fb. Wszyscy już wiedzą. Teraz to będzie trudniejsze, bo jak rozwalisz ten związek, to będzie trzeba wyjaśniać rodzinie i znajomym. Zaraz, zaraz, ale to zawsze jeszcze może być jego wina.

5. Zacznij robić fochy. O co? Nie wiem, wymyśl coś. Wszystko jedno o co, byle zmącić nastrój. O to że się spóźnił 10 minut i już cię nie szanuje, bo kiedyś pojawiał się 10 minut przed czasem. O to, że spędzacie ze sobą za mało czasu, bo jak cię kocha to może przecież powiedzieć szefowi żeby go cmoknął w tyłek i wyjść o 17-ej, a nie ciągle o 22-giej. O to, że nie przynosi ci już kwiatów i nie zabiera na obiady. O to, że w kinie ostatni raz byliście…kiedy? O to, że za często, albo za rzadko dzwoni, o to, że smsy już nie takie jak kiedyś. Po prostu gderaj, marudź i strzelaj fochy kiedy się tylko da. W końcu faceta trzeba wychować, bo jak teraz mu odpuścisz, to potem będzie tylko gorzej. Wychowuj więc, karć, odmawiaj seksu (za karę). Nie dzwoń (za karę). Możesz też zrobić jakąś awanturę o koleżankę z pracy. Którą? Wszystko jedno. Może być o tę której ostatnio wysyłał info do prezentacji. Obojętne. Płacz, krzycz i wczepiaj się pazurami. Efekt gwarantowany. On zacznie się wycofywać, odsuwać, zamykać. Zacznie mu brakować piwa z kolegami, z pracy będzie wracał jeszcze później, bo w sumie po co ma wracać do domu (to jeśli już razem mieszkacie).

Nie udało się. On cię naprawdę kocha. Mieliście kilka poważnych rozmów. Ty płakałaś i wyjaśniłaś, że boisz się, że on odejdzie i cię zrani, on szczerze opowiedział o swoich lękach. Przestajesz gderać. Jesteś szczera, życzliwa, otwarta i autentyczna. On też. Razem się śmiejecie, razem płaczecie, razem planujecie. Nie macie tajemnic. Akceptujecie waszą odrębną przeszłość (nawet jeśli była brzydka). Nie oceniacie się, tylko akceptujecie. Dajecie sobie nawzajem przestrzeń, bo macie do siebie zaufanie. Jesteście spokojni, zrelaksowani i szczęśliwi. Ty chodzisz dwa razy w tygodniu na jogę, on na piłkę z kolegami. Razem gracie w szachy i jeździcie na nartach. Okazało się, że twoje auto mieści się w jego garażu, a twoje kosmetyki porozwalane w łazience wcale mu nie przeszkadzają. Bajka!

Jak ją skończyć? Na tym etapie to trudne, ale w końcu przychodzi dziecko. Tu jest wielkie pole do popisu dla was obojga! Ty jesteś zmęczona i niewyspana. On czuje się odsunięty na drugi plan. Seks? Jaki seks! Biegasz w rozciągniętej koszuli, bo tak łatwiej karmić, a on ze zdumieniem stara się odnaleźć w tobie tę zgrabną, uśmiechniętą i zaradną laskę, którą byłaś 9 miesięcy temu. Teraz jesteś niezgrabna, rozmazana i bezradna. No i drogi chłopie teraz ty masz dwie opcje. Albo wyjdziesz z chłopakami na piwo i wrócisz za rok, albo weźmiesz się do roboty. Nauczysz się zmieniać pieluchy i pomimo lęku przed zgnieceniem tego małego czegoś z czerwoną twarzą i rozdartą paszczą, zaczniesz to niańczyć. Wtedy ona może się trochę wyśpi, pomaluje, pójdzie na jogę. Będziesz jej przynosił kwiaty i zapewniał o tym, że nadal jest piękna i cudowna, że na pewno da sobie radę, że razem dacie sobie radę, bo tu kluczowe słowo to RAZEM.

Ale można inaczej. On może być samcem co zapładnia, ale nie niańczy, a ona zranioną samicą o zniekształconych konturach.

6. Izolacja. Izoluj go, nie pozwalaj niańczyć dziecka, nie wychodź, nie śpij, nie maluj się. Nie opowiadaj o kolkach i ząbkowaniu, bo on i tak ma to w dupie.

7. Poświęcaj się! Katuj i umartwiaj! Podpieraj nosem, bierz na siebie coraz więcej, bądź odpowiedzialna za niego, wasze dzieci i cały świat. Gotuj mu nadal obiadki i okraszaj łzami goryczy, bo jesteś zmęczona i nieszczęśliwa. Nigdzie nie wychodź, bo on nie ma ochoty zajmować się dziećmi.

8. Nie rozmawiaj z nim. Albo inaczej, rozmawiaj, ale zaczynaj od:
bo ty nigdy….i tu możesz dodawać dowolne zakończenie:
– nie wynosisz śmieci
– nie opiekujesz się dziećmi
– nie przynosisz mi kwiatów
– mnie nie rozumiesz
– ze mną nie rozmawiasz
– …….

Możesz też zaczynać od:
zawsze…
– mnie ignorujesz
– na mnie krzyczysz
– wychodzisz jak do ciebie mówię
– ….

Na tym etapie
9. nigdy, przenigdy nie możesz cicho przyznać się do swoich prawdziwych lęków i pragnień. Nigdy nie zaczynaj rozmowy od: pogubiłam się, boję się, nie wiem, nie umiem…To wzbudza zaufanie, otwiera płaszczyznę do rozmowy, zachęca go do zrobienia tego samego, ale też sprawia, że jesteś bardzo podatna na zranienie. Dla mężczyzny najtrudniej zdjąć maskę męskości. Dla kobiety, silnej kobiety najtrudniej pokazać, że jest słaba, że pod pozorem siły kryje się mała dziewczynka, która pragnie być przytulona i doceniona.

10. A gdy już dojdzie do ostateczności idź na terapię małżeńską i zatrudnij prawnika. To ostatnie dwa gwoździe do trumny. Od tej pory nie będzie już ważne to czego chcesz, o czym marzysz. Nie będzie ważny twój związek, ani wasza przyszłość. Terapeuta będzie leczył za waszym pośrednictwem własne kompleksy, a prawnik zrobi wszystko żeby poprawić sobie statystyki wygranych spraw. Dla jednego i drugiego jesteście tylko źródłem kasy i statystycznym numerkiem. Stąd już raczej nie ma powrotu. W końcu się udało…wam obojgu udało się rozwalić ten związek.

8 thoughts on “10 sposobów na to, żeby rozwalić każdy związek

  1. Wszystko super ale co do …terapii małżeńskiej nie zgadzam się, ze nieskuteczna, że zbijanie kasy, że leczy kompleksy terapeuty….skąd takie wnioski?

    1. Tak jak cały ten blog, jest to moja subiektywna opinia, na podstawie własnych doświadczeń i doświadczeń osób, z którymi na ten temat rozmawiałam. Czasem działa, zgadza się, ale bardzo często nie, a znalezienie dobrego terapeuty jest równie trudnym wyzwaniem, co znalezienie dobrego fryzjera. Niby na każdym rogu, a fachowca brak. Jesteś z poradni psychologicznej, więc Twoja opinia jest równie nieobiektywna jak moja:) I równie ważna:)

  2. Z całym szacunkiem, ale tak się nie buduje do trwałego związku. Nie ta kolejność i nie te fundamenty. Nic dziwnego, że się nie udało.

  3. Dodałabym:
    “I robiąc porządki w jego szafie wywal na śmietnik jego ukochany, festiwalowy, mocno dziurawy t-shirt z 2003-go roku 😀

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.